Warsztaty zostały zorganizowane pod patronatem Szkoły na Widelcu. Szkoła na Widelcu to projekt, który realizowany jest w polskich przedszkolach i szkołach a ma on na celu dotarcie do szkolnych stołówek i sklepików, zmianę dziecięcych jadłospisów na lepsze, zdrowsze, a także rozbudzenie świadomości zdrowego odżywiania w dzieciach, rodzicach, osobach pracujących w szkole.
Ta idea jest mi bardzo bliska. Kilka lat pracowałam w przedszkolach i szkołach, więc wiem jak wyglądają posiłki, które dzieci spożywają na co dzień. Mam kontakt z wieloma osobami, które opisywały mi swoje obserwacje dotyczące żywienia dzieci w różnych placówkach oświatowych. Wiem, że nie jest dobrze...
Sama, jako wychowawczyni prowadziłam z moimi uczniami zajęcia kulinarne. W ramach lekcji przygotowywaliśmy wspólnie zdrowe posiłki pełne warzyw, owoców, białka. Sprawiały one dzieciom i mi również, nie lada przyjemność. Widziałam uśmiechnięte a zarazem pełne skupienia buzie dzieci gdy często po raz pierwszy w życiu mogły samodzielnie przygotować kanapkę, kolorową pastę do chleba, sałatkę czy ciasteczka. Te chwile były bezcenne dla mnie i dla nich.
Od niedawna staram się aktywnie angażować w warsztaty prowadzone przez Slow Food i Szkołę na widelcu. Ostatnio spotkaliśmy się z dziećmi na Integracyjnych Spotkaniach Kulinarnych w Parku Szczęśliwickim w Warszawie. Mimo pierwszych chwil napięcia, małych problemów organizacyjnych o godzinie 11 byliśmy zwarci i gotowi do pracy.
Celem tych warsztatów było zachęcenie dzieci do przygotowywania sałatek ze świeżych warzyw i owoców. W ramach wstępu Pani Zuza przekazała nam kilka ważnych informacji i ciekawostek na temat bohaterów naszego spotkania, czyli kalafiora, brukselki i selera. Wiedzieliście na przykład, że kapusta brukselska- czyli brukselka powstała z połączenia kapusty główkowej i jarmużu? A obiło wam się kiedyś o uszy, że w starożytnej Grecji z liści selera pleciono wieńce na zwycięzców igrzysk?
Po krótkim wstępie przystąpiliśmy do pracy. Przywdzialiśmy fartuszki, umyliśmy rączki, podwinęliśmy rękawy i zabraliśmy się za zieleninę. Niektórzy nie dowierzali że warzywa i owoce można łączyć w jedną sałatkę, ale szybko przekonali się ze jest to możliwe.
Sałatka z surowego kalafiora
kalafior
słodkie śliwki
kolorowe pomidorki koktajlowe
gruszka
sos: jogurt naturalny, chilli, imbir, natka pietruszki, ziarna słonecznika, oliwa z oliwek, sól, pieprz
Kalafior dzielimy na malutkie różyczki i wrzucamy do dużej miski. Śliwki pozbawiamy pestek i kroimy na mniejsze kawałki- na jeden kęs. Pomidorki koktajlowe kroimy na pół, lub na 4 jeśli są większe. Gruszkę obieramy, pozbawiamy pestek, kroimy na male kawałki. Wszystkie warzywa i owoce łączymy w dużej misce. Sos przygotowujemy w blenderze. Wrzucamy do niego wszystkie składniki- z przewagą jogurtu, słonecznika i oliwy i niewielką ilością chilli i obranego świeżego imbiru. Dorzucamy garść natki pietruszki, miksujemy, próbujemy doprawiamy solą i pieprzem i gotowym sosem polewamy sałatkę.
Sałatka z brukselki
brukselka
słodkie śliwki
sok z cytryny
oliwa z oliwek
miód
sól, pieprz
Surową brukselkę kroimy na bardzo małe kawałeczki lub rozdrabniamy przy pomocy robota kuchennego. Śliwki pozbawiamy pestek i kroimy na male kawałki. Całość mieszamy i doprawiamy sokiem z cytryny, oliwą z oliwek solą, pieprzem i niewielką ilością miodu naturalnego.
Sałatka z selera
seler korzeniowy
jabłka
żurawina suszona
opcjonalnie: jagody Goji
sok z cytryny
miód
Korzeń selera oraz jabłka obieramy i ścieramy na drobnej tarce. Od razu skrapiamy sokiem z cytryny i mieszamy. Dodajemy żurawinę i łyżkę miodu naturalnego oraz opcjonalnie jagody Goji.
Dzieci bardzo chętnie dzieliły się także sałatkami z rodzicami. Pojawiały się między nimi opinie, że nie do końca wierzyli, że sałatki będą tak dobre i będą smakować dzieciom. Słyszeliśmy glosy w stylu: "ja nie lubię brukselki, a ta sałatka jest taka pyszna", "kiedyś próbowałam surowego kalafiora, ale mi nie smakował, ale w tej sałatce jest wyśmienity". Padły również wstępne deklaracje wspólnego przygotowywania podobnych sałatek w domu. Miejmy nadzieję, że zostaną one dotrzymane.
Nasze stoisko cieszyło się dużym zainteresowaniem rodziców. Wielu z nich wyrażało zainteresowanie projektem Szkoła na Widelcu, chcieliby, żeby pojawił się on w szkołach ich dzieci. Sądzę, ze im częściej Szkoła na Widelcu będzie pojawiać się na tego typu imprezach, im bardziej będzie propagowana w sieci, w rozmowach między rodzicami, nauczycielami, tym większe ma szanse na powodzenie i sukces.
Co więcej, myślę że dzieci zabrały też ze sobą nowe smaki, pomysły na potrawy, nowy sposób postrzegania sałatek i dużo dobrych myśli.
A ja? Ja dostałam od nich trochę uśmiechu, mile słowa i dużo energii i zapału do kolejnych warsztatów kulinarnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz