patison |
Teraz nagła zmiana tematu. Miałam dziś opisać kolejny film, który mną poruszył, ale na niego przyjdzie jeszcze pora. Z samego rana wyczytałam w programie telewizyjnym, ze w ramach "Kocham Kino" zaprezentowany będzie film "Maria Łaski Pełna". Właśnie go oglądam.
Jest to film w koprodukcji USA, Kolumbii i Ekwadoru. Porusza on bardzo ważny problem przemytu narkotyków na dużą skalę. Naiwne, młode, zdrowe dziewczęta są namawiane by pracowały jako tzw."muły". Ich zadaniem jest przemycanie heroiny w kapsułkach we własnych żołądkach. Oczywiście za dobrze wypełnione zadanie dostaną tyle pieniędzy, ile nie dałyby radę zarobić przez kilka lat. Maria, główna bohaterka, pracuje w fabryce produkującej róże, musi oddawać pieniądze na utrzymanie całej rodziny, a do tego sama dowiaduję się o ciąży. Maria chciałaby, by jej dziecko wychowywało się w lepszych warunkach, a do tego potrzebne są pieniądze. Czy jej chęć opieki nad nienarodzonym dzieckiem usprawiedliwia podjęcie takiej decyzji i zarazem wielkiego ryzyka? Mogła być złapana i oskarżona, mogła zginąć i zabić swoje dziecko. Ciężko nam postawić się w sytuacji takiej dziewczyny. Maria dorasta w o wiele trudniejszych warunkach niż my, młodzi ludzie w Polsce. jednego jestem pewna, winnych na pewno trzeba szukać zw producentach, przemytnikach, sprzedawcach narkotyków.
Nie będę opowiadać więcej szczegółów filmu, bo bardzo was zachęcam do jego obejrzenia. Większość filmów proponowanych w "Kocham Kino" jest prawdziwymi arcydziełami. Maria Łaski Pełna też mieści się w te ramy.
Godny uwagi jest też plakat do filmu, gdy zastanowić się na jego symboliką, można wyciągnąć kilka kolejnych przemyśleń dotyczących filmu. Szczerze polecam.
Wróćmy do jedzenia. Niestety nie mogę napisać ile słoików marynat otrzymacie. Ja za każdym razem używam słoików o różnych pojemnościach, więc nie podam konkretnej liczby. Z kolei, jeśli zabraknie mi zalewy, to tez się nie przejmuj, tylko dorabiam jej kolejną porcję. Robienie marynat to przyjemność, więc trzeba do tego podejść na luzie i ograniczyć dawkę stresu, a wszystko się uda. Oto przepis:
patisony w curry |
Patisony w marynacie z curry.
2 kilogram małych patisonów (o średnicy do 4 cm)
liście selera
cebula
główka czosnku
ziarna gorczycy, pieprzu, ziela angielskiego
listki laurowe
Patisony w marynacie curry |
Zalewa:
1 litr wody
1 i 1/2 szklanki octu (10%)
1 1/2 łyżki soli
1 1/2 szklanki cukru
50 g przyprawy curry
Patisony myjemy, ścinamy ogonek i pozostałość po kwiatach. Składniki zalewy zagotowujemy w garnku, uważając by nie wykipiała.
W każdym słoiku ściśle układamy patisony. Dorzucamy po jednej sztuce: listek laurowy, liść selera, ząbek czosnku, plaster cebuli. Dodatkowo dosypuję ok 1/3 łyżeczki ziaren gorczycy, pieprzu i ziela angielskiego.
Do słoików wlewam gorącą zalewę zostawiając 1 cm od wieczka. Zakręcam szczelnie i ostrożnie przechylam słoik i stawiam do góry nogami. w ten sposób od razu sprawdzam czy nakrętka jest szczelna i mogę ją jeszcze wymienić. Odwracam je z powrotem i wkładam do garnka, na dnie kładziemy ściereczkę, by słoiki bezpośrednio go nie dotykały. Pasteryzujemy słoiki o podobnej wysokości i pojemności. Nalewamy wodę do 3/4 wysokości słoika i gotujemy. Od momentu zagotowania wody trzymamy na ogniu przez 15 minut. Po tym czasie możemy je pozostawić w garnku do ostygnięcia lub wyjąć na ściereczkę, na blat i również zostawić by wystygły.
Marynaty powinny być pełne smaku i pyszne już po tygodniu.
Smacznego!
Hm, 50 gramów curry? Czy to nie za dużo na litr wody?
OdpowiedzUsuń