poniedziałek, 22 października 2012

Tarta z koprem włoskim i wędzonym łososiem na cieście francuskim



On the road again...

Jadę sobie... znów na jakiś czas zmieniam dom na ten rodzinny. Tym razem przerwa między podróżami będzie większa i dłużej zabaluje na podwarszawskiej wsi. Mam nadzieje, że nie będzie tu zbyt dużo tęsknych wpisów.

Tym razem trasa Zebrzydowice-Warszawa, cały ten czas czas umilała mi lektura książki i pewien francuski film. Był niesamowity... dowcipny, słodki, delikatny, pełen uroku i miłości, a do tego mocno czekoladowy.

W Polsce ten film zaprezentowano jako "Przepis na miłość". Oryginalny tytuł to Les Emotifs Anonymes, który  ja przetłumaczyłabym jako Anonimowi Wrażliwcy. Opowiada on o pewnym mężczyźnie, nadwrażliwcu, który jest właścicielem upadającej fabryki czekolady. Mówi także o pewnej kobiecie, nadwrażliwej, która potrafi stworzyć najwspanialsze pralinki na świecie. Pewnego dnia Ona trafia do Jego fabryki i zaczyna w niej pracę, ale nie w takiej roli jaka by się jej należała. Jest zbyt nieśmiała by wyjawić swoją małą tajemnicę. On na co dzień zgrywa twardziela, ale boi się kontaktów z obcymi ludźmi i nigdy nie pozwolił sobie na dotyk, zaangażowanie i miłość. Ona zwierza się i otrzymuje pomoc  w grupie wsparcia. On chodzi do psychologa, który daje mu różne zadania. Od początku wydają się dla siebie stworzeni, ale czy będą w stanie wyrazić swoje emocje, podzielić się uczuciami, otworzyć się na siebie i świat a do tego uratować podupadłą fabrykę czekolady?

Przepis na miłość to film pełen nieskrywanego uroku, w którym smak gorzkiej czekolady i rozpływających się w ustach pralinek relaksuje z każdą minutą oglądania. Widzimy w nim postaci dość wyraziste, ale nie przerysowane, których natura wyposażyła w pewne blokady. W trakcie seansu zdajemy sobie sprawę, że my też mamy w życiu takie chwile, gdy strach nas paraliżuje, gdy nie mamy siły by pójść jeden krok dalej, znaleźć w sobie odwagę by zapanować nad własnym życiem i spełniać swoje marzenia.
Les Emotifs Anonyme to tez śliczne zdjęcia i piękna muzyka, to nieziemski smak gorzkiej czekolady i bardzo dobre kreacje aktorskie.
Osobiście rzadko oglądam francuskie filmy, ale ten mnie po prostu urzekł. Serdecznie go polecam.
Ech. Jak cudownie było z nim spędzić 1 godzinę i 15 minut w pociągu do Warszawy :)

Na deser, scena, która sprawiła, że w moim oku pojawiła się mała łezka wzruszenia i wielki uśmiech na twarzy.


Musiałam wyglądać ciekawie- wpatrzona w monitor z tym wielkim, nieskrywanym uśmiechem :D

Jako przekąskę do wyśmienitego francuskiego filmu proponuję pyszną tartę o anyżkowym aromacie i wyrazistym smaku wędzonego łososia na kruchym francuskim cieście



Tarta z koprem włoskim i wędzonym łososiem na cieście francuskim

Składniki:

1 płat ciasta francuskiego
1 korzeń kopru włoskiego
100 g  łososia wędzonego na zimno
2 jajka
100 ml mleka
1 łyżeczka świeżo zmielonego pieprzu
1/4 łyżeczki ziaren anyżu
sól
oliwa z oliwek

Piekarnik rozgrzewamy do 200 st.C.
 Koper włoski dokładnie myjemy i kroimy po długości w niezbyt grube plastry. Skrapiamy go lekko oliwą z oliwek i wstawiamy na 10 minut pod mocno rozgrzany grill w piekarniku, lub smażymy na patelni grillowej. Zależy mi tutaj by koper lekko zmiękł i się delikatnie skarmelizował.
Jajka roztrzepujemy i łączymy z mlekiem. Doprawiamy pieprzem, anyżem i odrobiną soli. Pamiętajmy że wędzony łosoś, też jest słony. łososia- jeśli jest w plastrach- rwiemy na małe płatki; jeśli jest w kawałku- kroimy na cieniutkie plasterki.

Ciasto francuskie rozwałkowujemy- dopasowując do formy do farty. Wykładamy nim formę, a nadmiar odkrawamy. Na środku układamy plastry kopru włoskiego na zmianę z łososiem. Na tartę wylewamy mieszankę jajeczno- mleczną. Poruszmy formą lekko na boki by płyn miał szansę trafić w każdy zakamarek.

Tartę wstawiamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy ok 25 minut, do momentu gdy masa się dobrze zetnie i lekko zarumieni.

Tartę można podawać od razu na ciepło w towarzystwie lekkiej sałatki, lub na zimno, jako przekąska, czy przystawka.

Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz