piątek, 31 maja 2013

Babeczki bez mąki i cukru- owsiane z kawą i do kawy



Miały z tego być ciasteczka, owsiane, małe i chrupiące, ale tak się rozkręciłam, że wyszły babeczki. Najważniejsze moje założenie zostało jednak zrealizowane. Nie użyłam do ich produkcji ani grama pszennej mąki i cukru. Do tego chciałam dykorzystać fusy, które zostały mi po parzeniu kawy w kawiarce. Taki kuchenny recycling :)

Mam słabość do deserów, więc gdy je przygotowuję, chcę by były jak najbardziej zdrowe. Czasem się udaje :) A co najważniejsze...nadal sa pyszne :) 

Moje babeczki zjedliśmy z korzennym kremem czkoladowym z pomarańcząod Towarów Niezwykłych.
Och, ale były bajeczne z delikatnym aromatem kawy...mniam.

Ostatnio znów dużo muzyki gra mi w uszach. Od jakiegoś czasu słucham namiętnie Emeili Sande ale i Piano Guys, Lindsey Stirling, Jamiego Cullum, ale dziś podzielę się z wami utworem z płyty, na którą bardzo czekam. Już 3 czerwca pojawi się „Kozmic Blues: Tribute To Janis Joplin” autorstwa Natalii 'Natu' Przybysz. Promuje go świetny singiel i teledysk w którym Natalia pojawia się razem ze swoją mamą. Zapadł mi mocno w serce.





Babeczki owsiane z kawą i miodem

3 szklanki płatków owsianych
1 jajko
1/2 szklanki mleka
50 g masła roztopionego
1 łyżka melasy trzcinowej
3 łyżki miodu
Fusy z kawy- użyłam krążka pozostałego po zapażeniu 15 g zmielonej kawy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki kakao

Jedną szklankę platków owsianych mielimy w młynku do kawy do postaci mąki.
Mieszmy ze sobą powstałą mąkę, płatki, kakao fusy z kawy i proszek do pieczenia. Jajko rozkłucamy i mieszamy z miodem i melacą. Masło rozpuszczamy i chłodzimy. Wlewamy wszystkie płynne składniki do sypkich i którko mieszamy.

Masę przekąłdamy do foremek na mufinki wyłożonych papilotkami do 3/4 ich wysokosci. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 190 st C. przez 20-23 minuty, aż patyczek z nie wbity wyjdzie suchy. Studzimy na kratce kuchennej.

Świetnie smakują z konfiturą, zwłaszcza taką z dodatkiem kakao.

Jeśli nie masz foremek do muffinek i papilotek, możesz swobodnie użyc małe filiżanki, ramekiny itp które wyłożysz dobrym papierem do pieczenia. Przykład TUTAJ


Smacznego!

środa, 29 maja 2013

Szkoła na Widelcu. Gotowanie z dziećmi i dla dzieci.

Już nie liczę w ilu warsztatach Szkoły na Widelcu brałam udział. Pomagałam w organizacji przeróżnych imprez w szkołach, przedszkolach, klubikach, w trakcie wydarzeń zwiazanych z jedzniem, zdrowym trybem życia.
Przez kilka tygodni samodzielnie gościłam różwnież w przedszkolu na Saskiej Kępie. Zrobiliśmy tam kilka fajnych salatek surówek i zdrowych deserów. Mam nadzieję, że Akademia Sztuk Dziecięcych włączy się bardziej aktywnie w Szkołę na Widelcu we wrześniu, po wakacyjnej przerwie.




Wraz ze Szkołą na Widelcu gościłam na Urban Market, w Klubie Mam na Bemowie a także na konferencji Szkolne Smaki w Katowicach. Wszystkie te wydarzenia bardzo mnie wzbogacają. Dzięki nim co ram mocniej wierzę, ze rewolucja żywieniowa jest możliwa. Wierzę, ze dzieci mogą jeść zdrowo, kolorowo i zmacznie zarazem, że będą tworzyć zdrowe, silne, aktywne, dobrze odżywione społeczeństwo gdy wejdą w dorosłosć. Wierzę, że ziarenko, które w nich siejemy kiełkuje i ziemni ich sposób myślenia o jedzeniu, gotowaniu, spędzaniu czasu wolnego.



Z drugiej strony widzę ile jeszcze pracy przed nami. Dostrzegam potrzebę mówienia o zdrowym jedzeniu, o potrzebach naszego organizmu, o tym gdzie i jakie produkty żwynościowe kupować, jak wykorzystywać zasoby przyrody i produkcji żywności w Polsce. Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy na początku naszej drogi, że musimy przeprowadzić jeszcze tysiące warsztatów, nauczyć wiele dzieciaków, uświadomić i zmienić sposób myślenia milionów rodziców, którzy kształtują nawyki żywieniowe swoich dzieci.



W gotowaniu jest cos takiego, co pociąga praktycznie każdego z nas. nie tylko spędzamy razem wspaniały, wartościowy czas; nie tylko możemy wspólnie pracować, próbować i doświadczać, nie tylko mamy szybki wynik naszych działań w postaci zdrowego, pysznego posiłku, ale także, świetnie się bawimy, dzielimy się radością, pomysłami, pozytywną energią. W takiej atmosferze każde dziecko i dorosły gotuje chętnie, bez zachamowań próbujeto, co przygotował, potrafi podzielić się świeżo zdobytą wiedzą i wraca do domu z głową pełną inspiracji. Ważne jest, by takie przeżycia nie były jednorazowe, by mali kucharze doświadczali różnych smaków, wyrabiali sobie swój wąłsny gust kulinarny, by jedzenie, zdrowe jedzenie, stało się częścią ich życia.



Wiem, że gotowanie z dziećmi moze być w oczach niektórych ludzi problematyczne. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, wziąć poprawkę na to, że dziciaki na pewno zrobią bałagan, że mogą się skaleczyć-choć rzadko się to zdażą- że będą nadgryzać, oblizywać paluchy ale one włąśnie tak doświadczają świata. Na początek wystarczą proste rzeczy- nieskomplikowane potrawy. Dla przykladu, ostatnio z przedszkolakami przygotowaywaliśmy koktajle owocowe. Ileż było w nich koloru ileż pozytywnej energii i świetnego smaku, a witaminy i wartości odżywcze to już tylko wartość dodana :) Przyrządzaliśmy wspólnie dressingi, które serwowaliśmy z sałatami różnego rodzaju, podawaliśmy surówki ze świeżych warzyw, dusiliśmy na patelni szparagi ze szpinakiem, skomponowaliśmy kolorowy chłodnik z nowalijek, utarliśmy własnoręcznie pesto z bazylii i prażonego slonecznika, zaserwowaliśmy carpaccio z truskawek z miętą i limonką a dla zaspokojenia pragnienia wyczarowaliśmy lemoniady- między innymi z ogórkiem.




Na warsztatach z dzieciakami rozmawiamy jak z dorosłymi. Nie odprawiamy rzadnych czarów, nie przekonujemy, że te truskawki, czy szparagi sa jakieś magiczne. Ostrzegamy, że w kuchni można się skaleczyć i pokazujemy co zrobić by temu zapobiec. Zaachęcamy do probowania, ale do niczego nie zmuszamy, staramy się inspirować dzieci do próbowania nowych smaków, tworzenia ulubionych połączeń.

Gotować moze każdy i niech poświadczą temu zdjęcia z warsztatów w przedszkolu integracyjnym.







Niech to ziarenko w nich kiełkuje, dla lepszej przyszłosci ich i naszej...

poniedziałek, 20 maja 2013

IZUMI IZAKAYA. Nowa restauracja-pub z sushi i drinkami w centrum Warszawy

W sobotni wieczór przywdziałam zwiewną sukienkę, buty na obcasie, spakowałam prezent, kupiłam różyczki i udałam się do nowego miejsca na kulinarnej mapie Warszawy.

Izumi Izakaya to trzecia restauracja duetu Alon i Alicja Than. Pisałam już o Izumi Sushi przy okazji warsztatów, które osobiście prowadzili właściciele. Jest to para niesamowicie sympatyczna, ciepła, a do tego o profesjonalnym podejściu połączonym z pasją i kreatywnością, co widzimy we wnętrzach i w menu.



Alicja i Alon Than

Izumi Izakaya mieści się w ślicznych, odnowionych wnętrzach Pasażu Lipińskiego w Alejach Jerozolimskich 61/63 (wejście od Emilii Plater). Zaraz po wejściu zostałam zaproszona do degustacji ciekawych win w formie aperitifu. Muszę przyznać, że jest to genialna propozycja na letnie wieczory. Białe, francuskie wino z dodatkiem soków owocowych- greifrutowego, limonkowego i brzoskwiniowego. Niestety nie zanotowałam nazwy...ale na pewno jakoś je znajdę :)
Moją uwagę zwrócił podwieszany sufit, który świecił różnymi kolorami, oraz wyspa barowa na samym środku lokalu. Nadają one restauracji fajny klimat.



Moją uwagę zwróciły oczywiście stoły zastawione japońskimi smakołykami. Sushi, sushi rolls, sałatka z makaronem ryżowym, bardzo bogata zielona surówka. imbir, wasabi, sosik sojowy.... a wszystko niesamowicie pyszne. Ryby i owoce morza najlepszej jakości, idealnie ugotowany ryż i świetnie dobrane dodatki, to sekrety najlepszego sushi w mieście :)




Izumi Izakaya, to nie tylko pyszne jedzenie, ale także miejsce, które wieczorami ma przekształcać się w drink bar. Szef baru skomponował zestaw drinków, które zaspokoją każde podniebienie. Jeśli tylko mam okazję, stawiam przed barmanami wyzwanie skomponowania drinku idealnie dopasowanego do mnie. Czasem mam ochotę na coś słodkiego a czasem chciałabym by napój mnie orzeźwił swym świeżym smakiem. Tym razem miałam ochotę na coś kwaskowatego, jedyny warunek jaki postawiłam to brak Whiskey (bo go nie trawię). Od razu widać, że szef baru Izumi Sushi to prawdziwy pasjonata i kreatywny, młody mistrz wspaniałych drinków. Spod jego rąk wyszło wiele kolorowych i smakowitych koktajli w tym dwa moje. Pierwszy z nich był bardzo kwaskowy, tak jak chciałam. Drugi zaskoczył mnie nie tylko smakiem ale i wyglądem. prezentował się jak idealne zakończenie wieczoru- torcik z wisienką.  Na prawdę warto zaufać doświadczonemu, pomysłowemu barmanowi. Jestem zachwycona.

Restauracja Izumi Izakaya będzie zarządzana przez młodego szefa kuchni, który oprócz sushi zaprasza także na dania na ciepło. Próbowaliśmy kilku wspaniałych dań na ciepło, między innymi kurczaka teriyaki.

Ucztę dopełniły rozmowy i miłe towarzystwo koleżanek blogerek z Warszawy (i ich mężów/partnerów)
Zdjęcia oglądacie dzięki uprzejmości Joasi z bloga Krolestwo Garów. Tam też znajdziecie relację z otwarcie Izumi Izakaya.

Nie muszę już chyba więcej zachęcać do odwiedzin Alona i Alicji w Izumi Izakaya. Mój zachwyt przemawia sam przez siebie. A do tego, restauracja mieści się w ścisłym centrum, dokładnie naprzeciwko hotelu Mariott.  Ja się tam wybiorę na pewno, jeśli nie na sushi, to na pysznego drinka.


niedziela, 19 maja 2013

Zdrowy zielony koktajl z avocado i ogórka.

Słoneczna i cieplutka niedziela to małe marzenie każdego człowieka.
Można iść na spacer, na rower, na rolki.
Można zjeść duże lody i usiąść na słoneczku i wygrzewać kosteczki.
Można zrobić sobie piknik na trawie.
Można odwiedzić ciekawe miejsca.
Można napić się zimnego białego czy różowego musującego wina.
Można pięknie spędzić czas w gronie rodziny i przyjaciół.
Można zagrać w badmintona, pokopać piłkę lub zanurzyć nóżki w basenie.

Słońce i niedziela to połączenie idealne.

Na takie dni idealnie pasują koktajle owocowe i warzywne. Mnie ogarnęła dziś zielona siła, która popchnęła mnie do lodówki w poszukiwaniu zieleniny. Do blendera wpadły same pyszności i kolejna zdrowa piguła.



Koktajl z avocado i ogórka z nutą koperku i rozmarynu.

 (dla 2-3 osób)

1 dojrzałe avocado
1 ogórek sałatkowy
200 ml jogurtu (kefiru/maślanki/mleka)
1 mała gałązka świeżego rozmarynu
1 gałązka koperku

Ogórka obieramy ze skóry, kroimy na mniejsze kawałki i wrzucamy do blendera.
Avocado przecinamy na pół, wyjmujemy pestkę i łyżką wyjmujemy miąższ, wrzucamy do ogórka. W kielichu lądują także koperek, jogurt i listki rozmarynu (bez łodyżki).
Miksujemy, rozcieńczamy w razie potrzeby, przelewamy do ładnych szklanek, dekorujemy listkiem mięty i....
delektujemy się smakiem.

Smacznego!

sobota, 18 maja 2013

Szparagi grillowane. Zdrowy i ekspresowy dodatek do obiadu.

Sezon na szparagi trwa.

Nadal pracujemy w ogrodzie. Wreszcie przyszedł moment, że czekamy na rezultaty naszych zasiewów i prac w ogrodzie. Już powoli wychodzi ruccola, fasolka szparagowa, ogórecznik i burak liściowy. Truskawki kwitną jak szalone a zioła co dzień są większe, topinambur rośnie w górę.

Pomimo wielu prac w ogródku, wieczorami biegam i jeżdżę na różne spotkania i pokazy. Właśnie kończy się tydzień wegetarianizmu. W ramach jego obchodów na warszawskim SWPS gościł LeTarg i  Marta z bloga Jadłonomia. Na pokazie kulinarnym w jej wykonaniu mogliśmy zobaczyć i posmakować burgerów wegańskich i zadać wiele nurtujących nas pytań. Sama przygotowuję różne wegetariańskie i wegańskie burgery ale wymiana informacji jest zawsze bardzo wartościowa.

Innego dnia pojechałam do kina, w którym widziałam moje pierwsze filmy na dużym ekranie. Jest to byłe kino Stolica- dziś nazywane Iluzjon. Jestem zachwycona remontem i ostatecznym wyglądem tego miejsca. Zachowany został wspaniały klimat "Stolicy", w dekoracjach panuje prostota, nawet łazienka robi spore wrażenie. We wnętrzu napijemy się kawy, herbaty i zjemy zapewne pyszne ciastko lub tartę. Bardzo tam sympatycznie.
Udałam się tam nie bez powodu. Iluzjon gościł PLANETE + DOC festiwal. Zasiadłam w kinowych fotelach by podziwiać dwa filmy. Pierwszy z nich to Małże i miłość. Prezentuje on osoby hodujące małże głównie z Belgii i Holandii. Porusza ponadto istotny problem dotyczący rządowych regulacji hodowli małż w tych krajach i sprzecznych opinii na ten temat. Do tego poznacie kilka prostych przepisów na małże. Nie powiem, ślinka mi ciekła jak je oglądałam. Na pewno nie jest to film porywający, ale miłośnikom małż i owoców morza na pewno się spodoba.

Drugi z filmów to "Historia ruchu Slow Food". Przyznam szczerze, że bardzo na ten film czekałam. Jestem członkiem Slow Food już od jakiegoś czasu i poznanie genezy tej organizacji wydało mi się niezmiernie istotne. Film prezentuję sylwetkę Carlo Petrini oraz jego przyjaciół, znajomych, dzięki którym powstała ta wspaniała organizacja. Dla mnie bardzo interesująca była bogata biografia Carla Petriniego, jego zainteresowania, entuzjazm, pozytywna energia i zaangażowanie. Nic dziwnego że Carlito pociągnął za sobą takie tłumy.
Do tego mogłam odświeżyć swoje włoskie wspomnienia... Widziałam miasteczko Alba ze wspaniałym festiwalem wina, Bra, Turyn i genialne centrum handlowe Eataly. Byłam tam kilka razy, w zasadzie tylko po to by przechadzać się między półkami, podziwiać, wąchać próbować... Pamiętam te wiszące szynki, leżakujące sery i wina, wybór owoców morza, warzyw i owoców. Szkoda, że w tamtym czasie jako biedny student nie mogłam sobie na nic pozwolić. Ale już sama przechadzka wywarła na mnie olbrzymie wrażenie.
Po filmie odbyła się debata, której nie chce mi się komentować, Jej poziom niestety był bardzo niski... jedynym wnioskiem jaki z niej wyciągnęliśmy, to fakt, że film nie przekazał w pełni idei Slow Food osobom, które jeszcze nic o nim nie wiedzieli. Mam nadzieję, że zainteresował ich na tyle by poszukać więcej informacji w internecie, czy w trakcie Slow Foodowych wydarzeń.

We Włoszech właśnie po raz pierwszy jadłam szparagi. Razem z moim erazmusowym przyjacielem kupowaliśmy śliczne szparagi na targu porta Palazzo a później on uczył mnie jak je przygotowywać. To były piękne dni.

Najprostszy sposób na szparagi to grillowanie. Co prawda nigdy nie próbowałam szparagów z grilla węglowego, jedynie z patelni grillowej, ale obie wersje na pewno są równie dobre.



Szparagi z grilla

Wybieramy jak najcieńsze zielone szparagi. Myjemy je, osuszamy i odłamujemy zdrewniałe końcówki. Skrapiamy patelnię grillową kilkoma kroplami oliwy, dobrze ją rozgrzewamy i układamy na niej szparagi.
Grillujemy, poruszając kilkakrotnie patelnią, by szparagi się po niej przeturlały. Cały proces nie trwa więcej niż 5 minut. Szparagi są chrupiące, lekko skarmelizowane, cieplutkie i pyszne.

Ja dzisiaj moje szparagi zjadłam z wędzonym na zimno łososiem, posiekanym estragonem, koperkiem i kilkoma kroplami soku z cytryny. Obok pojawiła się czubata łyżką gęstego jogurtu. Niebo w gębie.

Smacznego!

środa, 15 maja 2013

Szparagi na parze w sosie koperkowo musztardowym.

Długo nic nie pisałam. Dlaczego? Jest we mnie jakaś wewnętrzna walka.
Są dni pełne zwątpienia
Są dni kiedy nic się nie chce.
Są tygodnie wypełnione zadaniami, a jednak jakby ubogie.
Są chwile cudowne, ale tak ulotne i szybko przemijające.
Jest czas, który potrzebujemy by wszystko sobie przemyśleć i poukładać.
A plany, pragnienia, marzenia? Chciałoby się by spełniały się jak najszybciej, najlepiej już, zaraz, a im wcale niespieszno.
Są dni kiedy brak wiary, cierpliwości i sił.
Są chwile pełne nerwów, niepewności, złości, gdy chciałoby się wszystko rzucić.
A inne gdy miłość, przyjaźń i wiara dają silnego kopa naprzód.
Byłoby dobrze, gdyby te uczucia, emocje nie targały mną bezustannie.

Póki co nie daję się zwariować, ale nie jest mi lekko.
Staram się cieszyć małymi przyjemnościami.



Bardzo lubię szparagi. Zawsze na nie niecierpliwie czekam, a sezon na nie trwa tak krótko... w końcu pojawiły się śliczne pęczki szparagów pod Halą Mirowską. Te zielone cuda są nie tylko przepyszne ale i bardzo zdrowe. Zawierają mnóstwo białka, błonnika, witamin i mikroelementów a do tego są lekkostrawne i niskokaloryczne. Prawdziwa bomba smaków i wartości zbawiennych dla organizmu.

Ostatnio dużo pracuję w naszym ogrodzie. Ważne jest dla mnie przygotowanie zdrowego, lekkiego posiłku w tempie ekspresowym, bo najchętniej pożarłabym lodówkę wraz z żarówką. Stwierdziłam, że mój ulubiony, prosty sosik musztardowy z dużą ilością koperku będzie idealnie grał ze szparagami. A oto rezultaty...



Szparagi na parze w sosie koperkowo-musztardowym

dla 2 osób

ok 15 sztuk szparagów

2 łyżki musztardy dijon lub ziarnistej francuskiej
2 łyżki octu z białego wina
2 lyżki siekanego świerzego koperku
1 łyżeczka miodu
Dobra oliwa z oliwek Extra Virgin (ok 1/2 szklanki)

Szparagi myjemy i odłamujemy zdrewniałe końcówki. Następnie przełamujemy je na pół i układamy w koszyku do gotowania na parze.
Gotujemy przez ok 5 minut od momentu  gdy woda zawrze.

W tym czasie mieszamy wszystkie składniki sosu oprócz oliwy. Powoli dolewamy oliwę intensywnie ubijając sosik widelcem aż uzyskamy kremową strukturę i odpowiadający nam smak. Ja lubię żeby był ostry, więc nie daję dużo oliwy. Ale kto woli kremowe, delikatne sosy, może dodać więcej tłuszczu. Trzeba próbować.

Na talerze wylewamy po łyżce sosu. Na nim układamy szparagi i polewamy druga czubatą łyżką.

Szparagi świetnie będą pasować jako przystawka albo towarzysz delikatnej ryby, czy też jajka.

Smacznego!

Z pozdrowieniami dla E.E.E.E :)