Ten mój dziadek to był fajny facet.
Wiadomo, miał swoje wady, wiele nabroił w przeszłości, ale jak trafiły mu się takie wnuki jak ja i moje rodzeństwo, to po prostu oszalał. Nigdy nie zapomnę tych kilometrów, jakie przeszliśmy z nim ulicami warszawskiego Mokotowa. Zawsze będę wspominać te ciasteczka - pyszne eklery, ciastka ponczowe (moje ulubione), rurki z kremem i lody jakie kupowaliśmy w cukierni w Alei Niepodległości (na rogu Madalińskiego).
Zawsze w niedzielę oglądaliśmy razem "W starym kinie". Ja wtulona w jego ramię pytałam o wszystkie szczegóły, ("Dziadku, czy tak na prawdę było?") A potem śmialiśmy się razem i śpiewaliśmy po raz setny te same piosenki ze starego kina.
Mój dziadek, gdy go poznałam, stale był na diecie. Właściwie to chyba dzięki niemu pokochaliśmy razowe pieczywo, grahamki i chleb słonecznikowy. A do tego muszę przyznać, że robił najwspanialsze i niepowtarzalne kotlety warzywne. Przypominam sobie mniej więcej ich składniki, ale niestety byłam za młoda by je sobie zapisać... Na pewno była w nich włoszczyzna, kasza gryczana, zioła, czerwona kapusta, ale czy coś więcej, to już nie pamiętam.
Próbowałam już odtworzyć podobne kotleciki wegetariańskie, ale identycznych nie udało mi się jeszcze usmażyć. Póki co mogę polecić inne moje wegetariańskie kotlety. Myślę, że te moje też by dziadkowi zasmakowały, szczególnie te z brukselki.
Dziś gdy spaceruję ulicami Mokotowa, po Polu Mokotowskim, albo mijam wspomnianą cukiernię, to myślę o moim ukochanym dziadku Ryszardzie.
Może kiedyś, jeśli będę miała synka, to nazwę go imieniem mojego dziadka. Tak miło mi się kojarzy...
Tęsknię...
Piękny wpis... :)
OdpowiedzUsuńjak miło ;)
OdpowiedzUsuńA nie Niepodległości i Wiktorskiej :> ? Bo widzę, żeśmy z podobnej okolicy, ale przy Madalińskiego nie kojarzę cukierni, za to na rogu Niepodległości i Wiktorskiej rzeczywiście były pyszne rurki :).
OdpowiedzUsuńhehe, moja mama potwierdza twoją wersję. Coś mi się w główce pomieszało :)
UsuńMiło tak sobie nieraz powspominać stare dobre czasy, szczególnie gdy spędzało się czas z dziadkiem lub babcią ;)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis! Mój ukochany Dziadek Józef kotlecików wegetariańskich nie jadał! Za to Babcia musiała mu niemal codziennie gotować pierogi, tak je lubił :)
OdpowiedzUsuń