Zaczęłam od "oddziału siódmego" Różne konserwy bez cukru, marynaty. Możemy tam znaleźć nawet przepis na domowy ocet oraz oczywiście wiele marynat.
Ogórki
"ogórki kwasić należy w sierpniu. Dobroć ogórków na zimę, zależy głównie od piwnicy i ogórków samych. Trzeba uważać, żeby ogórki mające się kwasić na zimę, nie były przestałe, ani zbyt wysuszone przez słońce, lecz jędrne, zielone, zebrane w suchy dzień i jak można najprędzej po zerwaniu urządzone."
Język tekstów Pani Lucyny czasem wprawia w zamyślenie, czasem śmieszy, ale przecież to pozycje jeszcze z XIX wieku! Co mnie najbardziej w tych książkach uwodzi jest to, ze znajduję tam wiele praktycznych porad z cyklu co, kiedy, jak, ile i gdzie, na wszelkie około-kulinarne tematy. O ile niektóre przepisy są trudne do wykonania współcześnie, o tyle nadal uwielbiam je czytać, nawet do poduszki.
Próbuję teraz wykonać jeden z przepisów na ogórki kwaszone z octem. Troszkę musiałam go przerobić, ale mam nadzieję że się udadzą. Na razie do nich nie zaglądam, ale na pewno napiszę, czy i jak wyszły.
Zaciekawiło mnie, że w tamtych czasach robiło się korniszony w zupełnie inny sposób niż dzisiaj. Właśnie tak:
"korniszony bez płukania przesypywać dobrze solą w garnku lub na misce; niech tak stoją godzin 12, często mieszając. Po tym czasie obetrzeć każdy do sucha ściereczką i na misce sparzyć gorącym lekkim octem. Niech tak stoją 24 godzin; następnie wyjąć je z tego octu, ułożyć w garnku kamiennym lub słoju szklanym przekładając korzeniami, pieprzem zwyczajnym i tureckim, angielskiem zielem, imbirem, estragonem, liśćmi bobkowemi, cebulką zwaną szarlotką sparzoną pierwej ukropem; można także dołożyć strączków fasoli i kalafiorów, pierwej jednak w wodzie obgotowanych; gdy tak słój już pełen się ułoży, zagotować w rondlu octu bardzo dobrego i przestudzonym zalać korniszony, a na drugi dzień obwiązać pęcherzem. W parę tygodni odlać ocet, jeszcze raz go przegotować i zimnym polać."
Może ktoś z was będzie chciał wypróbować ten przepis, a jak nie to zachęcam do skorzystania z mojego. W części patisonów pozostawiłam kwiaty, one tez są pyszne po zamarynowaniu, trzeba jedynie z ich wnętrza usunąć pręciki :)
Na mnie czekają w ogrodzie jeszcze inne warzywka dyniowate. Już za kilka tygodni zabiorę się także za nie :)
dynia |
dynia |
krzaki dyni |
cukinia kulista |
Patisony w ziołach |
Patisony marynowane w ziołach.
1 kg małych patisonów (lub ogórków, pokrojonej cukinii, lub małych cukinek)
Marynata:
1 szklanka octu z białego wina
1 szklanka octu 10%
3 szklanki wody
1/2 szklanki cukru
1 łyżka soli
Dodatki- na każdy sloik:
1 mały ząbek czosnku
1 listek laurowy
1/2 lyżeczki ziaren ziela angielskiego
1/2 łyżeczki nasion gorczycy
1/2 łyżeczki ziaren pieprzu
mala gałązka oregano
mała gałązka estragonu
liść selera
liść natki pietruszki
Składniki marynaty zagotować w rondelku. Można ją dodatkowo doprawić solą lub cukrem do ulubionego smaku.
Umyte i osuszone patisony, lub inne warzywa układamy w słoiczkach dość ściśle. Ja w patisonach pozostawiłam kwiaty, uprzednio usuwając z nich pręciki. Do każdego słoika wrzucamy przyprawy i zioła jak w składnikach przepisu. Czosnek rozdrobniłam i także wrzuciłam do słoiczków.
Patisony zalewamy gorącą marynatą, słoiczki zakręcamy i sprawdzamy ich szczelność przez odwrócenie ich do góry dnem. Uwaga, by gorąca marynata nie oparzyła dłoni!
Słoiki tej samej wielkości pasteryzujemy w garnku z wodą do 3/4 wysokości słoików. Od momentu gdy woda zawrze, gotujemy 15 minut. Słoiczki studzimy, jeszcze raz mocno dokręcamy i odstawiamy do spiżarni.
Pikle są dobre do spożycia ok. tydzień od przygotowania, ale spokojnie mogą poczekać do zimy.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz