Szybko, szybko, szybko.
Znów jestem w domu i jak zawsze mam mnóstwo spraw do załatwienia i wiele osób do odwiedzenia...
Już za parę dni EURO 2012. Nie jestem miłośniczką piłki nożnej, więc bardzo się tymi mistrzostwami nie przejmuję. Być może obejrzę mecz Polska- Czechy i to prawdopodobnie już z Czech. Komu więc mam kibicować? Polsce oczywiście :) ale w ciszy serca, raczej niż w śpiewie euforii...
Zastanawiam się czy coś na tym Euro ugramy... Dobrze by było i życzę naszej kadrze wszystkiego dobrego. Musimy być dobrej myśli.
Stadiony- są. Dworce, drogi, infrastruktura- nie do końca. Zapał kibiców- jest. Pogoda-(?) będzie jaka będzie. Dobrze by było żeby wreszcie się porządnie rozpogodziło. Te zimne noce strasznie mnie rozbrajają. Podejrzewam, że kibice znad Morza Śródziemnego również będą na nie narzekać...
Załóżmy więc optymistyczny scenariusz, że nikt nie zauważy braku dróg, niedokończonych dworców i opóźnionej kolei, a słoneczko będzie ogrzewać policzki zapalonych kibiców. W tym przypadku na pewno przydadzą się pyszne lody. Ja proponuje mocno sezonowy sorbet rabarbarowy.
Sorbet rabarbarowy.
3 grube łodygi rabarbaru
1 szklanka wody
4 łyżki brązowego cukru.
ewentualnie 2-3 łyżki płynnego miodu
Rabarbar pokroić na ok 2 cm. kawałki i gotować do miękkości w szklance wrzącej wody. Dodać cukier i wymieszać. Przestudzić i spróbować czy całość jest wystarczająco słodka. Ewentualnie dodać kilka łyżek miodu i znów starannie wymieszać.
Ja lubię by sorbet miał dość kwaskowaty posmak, zwłaszcza jeśli podaję go ze słodkim wafelkiem.
Schłodzony sorbet wstawiamy do zamrażalnika. Wyjmujemy i mieszamy całość po godzinie, a później kilka razy co 2-3 godziny.
Przed podaniem sorbet miksuję dodatkowo w malakserze. By był bardziej kremowy dodaję do niego 3 łyżki wrzątku.
P.S.Sorbet podałam w rożkach z Czech o nazwie Stramberske Usi. Jest to przysmak z małego miasteczka Stramberk o ślicznej średniowiecznej zabudowie z wysoką wierzą widokową na wzgórzu. Podaje się je przeważnie z bitą śmietaną i konserwowymi owocami, dodatkowo obsypane bakaliami. Sam rożek ma smak pierniczków. Jeśli traficie na nie w Czechach, to szczerze je polecam.
Smacznego!
Ciekawy blog, chętnie będę zaglądać. Pozdrawiam i zapraszam na moje bloga kulinarno-modoego http://wha-cha-ma-call-it.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMam akurat trzy łodygi rabarbaru, nową lodówkę z zamrażalnikiem. Nic tylko działać:)
OdpowiedzUsuńPychotka, muszę wypróbować
OdpowiedzUsuń