Dwa dni temu wybrałam się na samotny poobiedni spacer. Moim celem było głównie upolowanie ostatnich kwiatów czarnego bzu. Sok, który zrobiłam kilka tygodni temu już się skończył a mój ukochany zapałał do niego niesamowitą smakowitą miłością. Prawie się rozpłakał, gdy powiedziałam że bez już przekwita i pewnie nic się już nie da zrobić. Na szczęście udało się upolować trochę krzaczków bzu z ostatnimi aromatycznymi baldachimami. Sam z poświęceniem zbierał kwiaty walcząc z pokrzywami i jeżynami, które rosły u ich podnóża. Czego się nie robi dla niepowtarzalnego smaku.
Lato już zapukało do naszych drzwi i w czasie spacerów po okolicznych łąkach słychać niesamowite bzyczenie. Za każdym razem gdy trawy, koniczyna, krzewy i kwiaty brzęczą gdy koło nich stoję przypomina mi się uroczy fragment Kubusia Puchatka. W oryginale brzmi ona tak:
"That buzzing-noise means something. If there's a buzzing noise, somebody's making a buzzing-noise, and the only reason for making a buzzing-noise that I know of is because you're a bee. ....
And the only reason for being a bee that I know of is making honey.....
And the only reason for making honey is so as I can eat it."
And the only reason for being a bee that I know of is making honey.....
And the only reason for making honey is so as I can eat it."
Ten miś o małym rozumku a wielkim sercu wywołuje swoimi przemyśleniami ciepły uśmiech na mojej twarzy.
Ta sama łąka jeszcze niedawno cieszyła bogactwem kwiatów, których nazw nawet nie potrafię wymienić. Dziś pełna jest pięknej wysokiej koniczyny. Oprócz pracowitych pszczółek i bąków nie zabrakło i innych owadów. Na kolejnej łące spotkałam radosną biedroneczkę. Jak każde małe, czy trochę większe dziecko liczyłam jej kropeczki. Prawdziwa z niej Lady, nic dziwnego, że Anglicy nazywają ją Ladybird...
Uwielbiam spacery w każdą porę roku. Wiosną - gdy czujesz pierwsze ciepłe promienie słońca na swojej twarzy, gdy odnajdujesz pierwsze kwiaty i motyle a drzewa owocowe tworzą rozkwiecone aleje. Latem, gdy w pełni cieszysz się ciepłym powietrzem, wąchasz piękne kwitnące róże i lilie, cieszysz się widokiem dojrzałych owoców i chłodzisz stopy w górskiej rzece czy jeziorze. Jesienią szurając stopami w parkowych alejach pełnych wielokolorowych liści, spacerując w kaloszach i z ulubionym parasolem w jesiennym deszczu i szukając grzybów w lesie. Zimą, gdy padają przepiękne, delikatne płatki śniegu a mróz skrzypi pod butami, a ty zmierzasz do ciepłego domu, czy knajpki, w której możesz wypić pysznego grzańca lub gorącą czekoladę. Taak kocham spacery.
Gdy myślę o spacerach przypomina mi się mój dziadek. Jako mała dziewczynka często zostawałam na krótki wakacyjny czas, albo na weekendy u babci i dziadka. Wyruszaliśmy wtedy na kilkugodzinne spacery ulicami warszawskiego Mokotowa. Był to zwyczaj mojego dziadka, w którym my z rodzeństwem mu towarzyszyliśmy. Pamiętam też genialną cukiernię na rogu Al. Niepodległości i Madalińskiego, w które kupowaliśmy lody albo ciacha- i moje ukochane, niepowtarzalne ciastka ponczowe.
Idę gdzie mnie oczy i myśli poniosą. Trafiłam do pobliskiego lasu, a tam trafiłam na młodziutkie pierwsze jagody. Bardzo lubię ich smak i wszelkie potrawy z ich dodatkiem. Letnia zupa jagodowa na zimno to coś co uwielbiam, podobnie pierogi z jagodami i wszelkie możliwe desery na czele z jagodziankami. Zebrałam około pół litra świeżych jagód i ruszyłam do domu. Była z nich pyszna kolacja, która równie dobrze mogłaby być śniadaniem. Czyż to nie jest wspaniale, gdy spacer kończymy takimi pysznościami?
Świeże owoce takie jak maliny, jagody, jeżyny, poziomki najbardziej lubię na surowo, nieprzetworzone. Jest dla mnie pewną profanacją gotowanie, duszenie, czy smażenie tych owoców w cukrem. Wszak takie nienaruszone z jogurtem kefirem, lodami, czy w formie koktajlu smakują najlepiej.
Jako epilog mojej opowieści przedstawię wam pyszną propozycję na kolację lub śniadanie. Jest ono niskokaloryczne a zarazem pełne smaku i witamin.
Deser jogurtowy z muesli, jagodami i truskawkami.
Dla każdej osoby potrzebujemy:
150 g jogurtu (najlepiej naturalnego)
100 g jagód
100 g truskawek
4 łyżki naturalnego muesli (lub muesli crunchy)
1 łyżka płatków migdałowych (lub wiórków kokosowych)
1 łyżeczka miodu (lub syropu z agawy)
kilka listków mięty
Deser przygotowujemy w ozdobnym pucharku, kieliszku lub głębokiej szklance.
Na dno naczynia wykładamy połowę jogurtu. Układamy na nim truskawki pokrojone w ćwiartki, zostawiając jedną do dekoracji i posypujemy je muesli. Wykładamy kolejną warstwę jogurtu zostawiając 1 łyżkę do dekoracji. następnie posypujemy jagodami. Na środku robimy kleks z łyżki jogurtu, na nim układamy truskawkę, całość polewając płynnym miodem.
Deser schładzamy pół godziny w lodówce i podajemy przystrojone świeżym listkiem mięty.
Smacznego!
Cudowne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńPyszny deser i piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń