czwartek, 7 marca 2013

Food Bloger Fest degustacja wina i blogerowe Afterparty



Koniec lutego to był dla mnie czas wielu ciekawych spotkań i wydarzeń. Sobotę 23 lutego spędziłam z blogerami kulinarnymi. Cały dzień przysłuchiwałam się wykładom w warszawskiej siedzibie Agory gdzie odbyła się konferencja Food Bloger Fest.



Wszystkich uczestników, mnie także, bardzo zainteresował wykład zaprezentowany przez prawnika. Pan Łukasz Węgrzyn wprowadził nas w tajniki praw autorskich dotyczących zarówno zdjęć, przepisów, jak i wpisów na blogu. Był to bardzo pouczający wykład dla oby stron...

Dalej słuchaliśmy wskazówek, propozycji na design bloga oceniając go pod kątem reklamodawców. Także ta i następna prezentacja uroczej blogerki z Around the Kitchen Table stały się inspiracja dla wielu z nas. Muszę koniecznie spojrzeć o wiele bardziej krytycznie na wygląd mojego bloga, ale zdałam sobie sprawę, że na reklamach za bardzo mi nie zależy. Bardziej do gustu przypadło mi podejście Eweliny do pisania bloga. Chcę by była to dla mnie czysta przyjemność bez żadnego przymusu.... Ale... profesjonalny kurs fotografii zapewne byłby pomocny...



Zaraz po krótkiej przerwie na kawę ciacho i niewielki lunch przyszedł czas na prezentację Małgosi Minty, która opowiadała o projekcie Cook It Raw. Słyszałam już o nim nie raz, oglądałam zdjęcia i czytałam wrażenia wspaniałych światowych kucharzy jacy spotkali się na Suwalszczyźnie. Małgosia fajnie opowiedziała o projekcie własnymi słowami nie szczędząc osobistych wrażeń. Uczestnictwo w takich kulinarnych wyprawach pełnych nowych wrażeń i wspaniałych doświadczeń, to jest coś.

Kulinaria to dziedzina doskonała. Jest pełna pasji, budząca kreatywność, powoli dawkując adrenalinę. Prowadzi człowieka w nowe doznania, swoje tajemnicze acz wspaniałe zakamarki. Daje kucharzowi doznania smakowe trudne do opisania, połączenia, których by się nie spodziewał,  czystą satysfakcję. Gotowanie może stać się także elementem psychoterapii dla każdego z nas. Kulinaria nas nie ograniczają, dają nam pole do popisu.

Autorzy kolejnego wykładu zapoznali nas z terapeutycznymi walorami gotowania dla niewidomych. Dzięki różnym gadżetom ich praca w kuchni staje się łatwiejsza. Przez swoją niepełnosprawność i w zasadzie dzięki niej, niewidomi są w stanie odczuwać o wiele więcej posługując się smakiem, zapachem i dotykiem. Ciekawostka była dla mnie informacja, że ziemniaki posolone, lub nie pachną zupełnie inaczej, podobnie jak posłodzona i gorzka herbata. Przykładów jest o wiele więcej i są bardziej wyrafinowane...

Wspaniałe doświadczenia smakowe zapewnili nas panowie z manufaktury czekolady. Wprowadzili nas w świat ziaren kakaowca i produkcji przepysznych tabliczek czekolady. Każdy z nas mógł spróbować czekolady z solą morską jak również pochrupać ziarno kakaowca. Wspaniałe doświadczenie.



Nie ukrywam, że na ostatnich wykładach już się trochę kręciłam, bo z niecierpliwością czekałam na warsztaty łączenia wina z jedzeniem. Była to jedna z dwóch propozycji warsztatowych. Część uczestników konferencji mogło pod okiem Beaty i Lubomira Lipov dopracowywać swój warsztat fotograficzny. Prowadzący zapewnili profesjonalny sprzęt, gadżety kuchenne i jedzenie, które blogerzy samodzielnie komponowali i fotografowali.




Druga propozycja warsztatowa była dla mnie równe interesująca i miałam przyjemność w niej uczestniczyć. Kacper Woźniak utytułowany somelier reprezentujący firmę 6win doradzał nam jak dobierać wina do potraw. Poznaliśmy liczne kryteria oceny win, które będziemy zestawiać z przygotowanymi przez nas potrawami. Elementem warsztatów była także degustacja sześciu win. Mi szczególnie przypadło do gustu białe wino z Nowej Zelandii. Zauroczyło mnie swoim bogatym i świeżym bukietem. Wyczulam tam słodycz owoców świeżych i suszonych a także pozostający w ustach aromat kwiatów. Miałam przez chwilę wrażenie że nastała wiosna, zakwitły drzewa owocowe a ja leżę na hamaku i zajadam się soczystymi morelami. Bajka...


Wieczór zakończyłam również razem z blogerami, tym razem w restauracji Aleksandra Barona Solec44. To moja pierwsza wizyta w tym miejscu, a wrażenia.... mieszane. Bardzo spodobał mi się prosty wystrój, wybór dań i napoi a do tego mnogość gier i książek, które umilają czas gościom. Wypiłam wspaniałą lemoniadę z całymi owocami i gałązką rozmarynu. Pychota. Niestety jedzeni mnie trochę zawiodło, bo słyszałam dużo dobrego o tej restauracji a kuchnię Barona lubię. Ciekawa jestem, czy sam szef kuchni był wtedy na miejscu. Niestety ryba którą dostałam była sucha i zupełnie bez smaku. Czułam jakbym jadła papier...a przecież nie należę do osób które nadmiernie solą czy zasypują dania przyprawami. Warzywa, które towarzyszyły rybie były dziwnie wysuszone, a nadal półsurowe. Nie w moim guście. Z relacji koleżanek wiem, że ich pierś z kaczki także pozostawiała wiele do życzenia.  Za to przystawka i deser były bardzo fajne. Crostini z jarmużem i kozim serkiem oraz przepyszne lody.




Mam nadzieję, że średnie smakowo jedzenie  to nie jest to codzienność w tej restauracji. W końcu sam pomysł dań był świetny...Myślę, ze jeszcze tam wrócę na partyjkę którejś z dostępnych gier i lepsze doznania smakowe.




Dla mnie w tym czasie najważniejsze były rozmowy z koleżankami blogerkami, więc tym razem jedzenie zeszło dla mnie na drugi plan. Zawsze tak miło jest poznawać kolejne zwariowane na punkcie jedzenia osoby. Smakowitym rozmowom nie ma wtedy końca.

Lubię gdy dzień jest pełen tak inspirujących zdarzeń, rozmów i doświadczeń. Sobotę z Food Bloger Fest uznaję za udaną :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz