poniedziałek, 28 maja 2012

Raviolii z botwinką, młodą kapustą i rzeżuchą.

Co pewien czas podejmuję próby przygotowania własnego makaronu. Nie jest to dla mnie takie proste, muszę chyba więcej opracować na siłowni :) Fajne przepisy na domowy makaron znalazłam w książce Jamiego Oliver'a Naked Chef. Problem w tym, że ja nie mam takiej fajnej maszynki do makaronu jak on... Muszę ja zapisać na liście do świętego Mikołaja.  Oglądałam też jeden z odcinków "Jamie at home" gdy przygotowywał makaron używając jaj kur ze swojej małej hodowli. Jak będę duża i będę mieszkać w domku z działką, to założę sobie mini kurnik i tez taki makaron sobie przygotuję... Jestem w trakcie czytania biografii Jamiego, stąd wiem o jego pasji do produkcji domowego makaronu i chleba. Uczył się długo i cierpliwie, także pod okiem specjalistów od "pasty" czyli Włochów. Ja na razie tez się uczę, podejmując wiele prób z różnym rezultatem, ale może dojdę kiedyś do swoistej perfekcji... zobaczymy.

Byłam kiedyś  z ekipą z Warsztatów Smaku na kolacji w restauracji 12 stolików w Warszawie. Kuchnia+ wybrała tą restaurację, gdyż wygrała ona w plebiscycie na najlepszą restaurację. Moją uwagę najbardziej przykuł stół  stojący na środku sali, na którym pracował jeden z kucharzy. Przygotowywał tam świeże ravioli. Ja skusiłam się na takie z nadzieniem z dyni. Byłam zachwycona, bo smakowały dokładnie tak jak ja bym je dla siebie przygotowała. Poza tym każdy z pierożków był w paski, bo powstał z różnokolorowych płatów ciasta. Mmmmm lubią takie miejsca. W tym miejscu kucharz pracował nad makaronem przy pomocy KitchenAid. Tego na listę nie zapiszę, bo żaden z Mikołajów nie dysponuje odpowiednią ilością pieniążków.

Każdy chyba wie, że większość Włochów opiera praktycznie każdą ze swoich kolacji na makaronie. My także mnóstwo pasty wchłonęliśmy w czasie pobytu w tym pięknym kraju. Mój pierwszy obiad w stołówce składał się z talerza pełnego ravioli w kilku smakach (żeby więcej spróbować). Nie byłam w stanie zjeść całej porcji...ale dla nich to żaden problem. Kolejne makaronowe wspomnienie, to kolacja u Paula z Hospitallity Club we Florencji. Nasz gospodarz zapowiedział, że zrobi nam oryginalną pastę z Sardynii. Czekałyśmy z niecierpliwością i.... dostałyśmy coś na kształt polskich pierogów ruskich, tylko w większym rozmiarze.  Nie powiem, smakowało wybornie. Pisałam już kiedyś o gnocchi w Koloseum :) Ale ja najbardziej chyba pokochałam ravioli i tortellini...

Te które przygotowałam, chciałam jak najbardziej wypełnić wiosną. Uwielbiam te porę roku i wszystkie nowe warzywa i owoce, które pojawiają się w ogrodzie i na talerzach. W tej chwili nie mam dostępu do ogrodu, ale hoduję kiełki i zioła na parapecie. Jednak już za tydzień będę mogla wreszcie wybrać się między grządki w poszukiwaniu truskaweczek od mojej mamy :)



Ravioli z botwinką, młodą kapustą i rzeżuchą.

Składniki :
(dla 4 osób)
Makaron:
500g mąki pszennej (najlepiej '00', lub semoliny)
5 świeżych dużych jaj (od kur z wolnego wybiegu)
mąka do posypania stolnicy

Nadzienie:
150 g młodej botwiny (tylko liście)
150 g młodej kapusty
50 g parmezanu (luba) innego ser
1 ząbek czosnku
sól, pieprz, zioła  do smaku
3 łyżki posiekanej rzeżuchy

Mąkę przesiać na stolnicę. W środku kopca zrobić dołek, do którego wbijamy jajka. Za pomocą widelca przebijamy żółtka i wstępnie mieszamy mąkę z jajkami. Następnie wyrabiamy ciasto rękoma dość długo (oj długo) by wydobyć z mąki gluten i by ciasto stało się gładkie i jednolite. Zawijamy je w folię i wstawiamy do lodówki by odpoczęło, na godzinkę.

Przygotowujemy nadzienie. Botwinę i kapustę należy pokroić dość drobno i sparzyć we wrzącej wodzie. Osączyć, zahartować zimna wodą zostawić chwilę na sicie, by wyciekł z nich nadmiar wody. Warzywa można jeszcze wrzucić do malaksera by jeszcze bardziej je rozdrobnić. Następnie dodajemy do nich posiekane czosnek i rzeżuchę oraz ser starty na drobnych oczkach. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Ja dodałam jeszcze  parę świeżych listków tymianku i bazylii. Nadzienie mieszamy dokładnie, pamiętając że nie może ono być wodniste, bo przez to nasze ravioli się rozkleją w czasie gotowania. Przechodzimy do wałkowania.
Odkrawamy 1/3 ciasta na makaron, resztę zawijamy i odkładamy na bok. Stolnicę podsypujemy delikatnie mąką i rozwałkowujemy ciasto. Nie powinno się ono przyklejać do deski. Należy je rozwałkować bardzo cienko, tak by było przez nie widać sęki z drewna pod spodem.



Wielkość i kształt ravioli pozostawiam waszej inwencji twórczej. ja przygotowałam ravioli- kwadratowe o boku 6cm. Cały płat podzieliłam na jednakowe kwadraciki. Całość posmarowałam rozkłóconym białkiem jajka, by łatwiej było sklejać pierożki. Na połowie ułożyłam po łyżce nadzienia. Pozostałymi kwadracikami przykrywamy płaty z nadzieniem. Sklejamy przyciskając palcem naokoło nadzienia, by w środku nie zostało powietrze. Na brzegach wykonałam wzorek za pomocą widelca.Pierożki odkładam na oprószoną mąką deskę i przygotowuję kolejne ravioli z reszty ciasta.

Ravioli gotujemy w osolonym wrzątku około 5 minut. Przed podaniem możemy polać je rozpuszczonym masłem, posypać wiórkami parmezanu i udekorować ulubionymi podprażonymi nasionkami i świeżymi ziołami. Ja użyłam nasion sezamu, siemienia lnianego i dyni oraz listków rzeżuchy.

Jeśli zostanie wam trochę ciasta makaronowego, możecie napełnić go innym  nadzieniem, lub pokroić w paski na tagiatelle, papardelle, lub prostokąty na lasagne.



Smacznego!

4 komentarze:

  1. Pracochlonne, ale na pewno pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fachowe wykonanie. To się nazywa zapał i serce do gotowania;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapał jest, serce jest, ale jeszcze trochę muszę poćwiczyć :)

      Usuń