Przeraża mnie moment w sklepie, gdy próbuję coś kupić i czytam skład produktu. W tej chwili po cokolwiek sięgamy z półki sklepowej zawiera w sobie mnóstwo chemii. Znajdę pewnie wielu osób które popierają żywność modyfikowaną, także tą modyfikowana genetycznie. Dyskusja na ich temat może toczyć się długo, ale nikt mnie nie przekona, ze to co jest sztucznie konserwowane, dosmaczane, barwione, zagęszczane jest smaczne i zdrowe. To samo dotyczy roślin i zwierząt hodowanych w nienaturalnych warunkach.
Nawet nie chcę myśleć o tym jakie konsekwencje będzie miała dla ludzkości taka "dieta"...
Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale każdego dnia staram się wiedzieć więcej.
Skupię się chwilkę na jogurtach- konia z rzędem temu kto znajdzie jogurt, kefir, maślankę, które zawierają jedynie to co rzeczywiście powinny. Mam parę pytań retorycznych. Dlaczego do jogurtu naturalnego dodaje się żelatynę, mleko w proszku, czy skrobię modyfikowaną? Jogurty owocowe- także te przeznaczone dla dzieci, to jeszcze gorsza historia, bowiem jogurt o smaku truskawkowym wcale nie musi zawierać truskawek, a nawet jeśli są to stanowią 2-5%... czy to nie jest jakiś paradoks? Te wszystkie barwniki i aromaty, czy to na prawdę jest nam potrzebne? Znów, nie chcę nawet myśleć o produktach, na etykietach których nawet nie znajdujemy składu, albo niektóre z nich są zatajone. Wszystko po ty by leżały one dłuuuuugo na półce i nie ulegały zepsuciu, miały "idealny" kolor i smak. Ja zgłaszam sprzeciw! Kupuję tylko najbardziej "czyste" jogurty, maślanki itp, a jak mam ochotę to sama dodaję do nich otręby, musli, warzywa, czy owoce. Wtedy mam pewność, że zjadłam kilka truskawek a nie zaledwie 1/2 i łyżkę barwnika i aromatu. To tylko szybki przykład, bo mogłabym tak pisać długo, ale nie chcę nikogo zanudzić i wolę przejść do rzeczy przyjemniejszych.
Od słowa do słowa..... postanowiłam ukręcić swój własny majonez :) Do tej pory w ogóle nie mogłam go jeść czy to samego, czy w sałatce, bo powodował u mnie wielkie niestrawności. Mówię oczywiście o tym ze słoiczka i to nie o tym z najniższą ceną... Z kolei majonez, który sama przygotowałam, pochłonęłam razem z jajkiem na miękko i owsianym chlebkiem domowej roboty... i czułam się idealnie. Wniosek jest jeden, już na pewno nie powrócę z własnej woli do tego sklepowego .
Od dawana już miałam ochotę zrobić majonez samodzielnie, ale bałam się, że to zbyt trudne. Okazało się to banalnie proste. W poszukiwaniu prostego przepisu dość szybko zajrzałam do pierwszej książki Jamiego Olivera "Naked Chef". Jamiego uwielbiam, każdy to wie. Moja koleżanka pytała mnie nawet, czy mój kochany nie jest o niego zazdrosny :D Uśmiałam się do łez, ale D. stwierdził, że nawet o tym nie myślał. Tez ma świadomość, że możliwość mojego spotkania z Jamim jest zerowa, więc czemu miałby być zazdrosny. Co innego jeśli chodzi o trenera fitnessu....ale wróćmy do kuchni.
Jamie niedawno świętował wraz ze swoją organizacją -Food Revolution Day. Wiem, że dostał nawet od Amerykanów nagrodę za swój wkład w walkę z otyłością dzieci w USA. Chciałabym żeby ta rewolucja zahaczyła również o Polskę i rozprzestrzeniła się najlepiej na cały świat. Także u nas działa aktywnie wiele osób, którym zależy na zdrowym odżywianiu przede wszystkim dzieci ale i nas wszystkich. Wszystkie wydarzenia i spotkania SlowFood, kampania Zdrowy Przedszkolak i inne podobne przedsięwzięcia są niesamowicie ważne i popieram je w stu procentach.
W trosce o zdrowe jedzenie w naszym domu, przygotowałam domowy majonez. Może on być ucierany ręcznie przy pomocy ubijaczki, lub mikserem ręcznym i automatycznym. Ja użyłam miksera ręcznego z jedna końcówką do ubijania.
Majonez tradycyjny
1 duże żółtko
1 łyżka musztardy Dijon (ja użyłam musztardy Kremskiej)
1 łyżka octu z białego wina
1 łyżka soku z cytryny
400 ml dobrego oleju rzepakowego
sól do smaku
Wrzuć żółtko, musztardę, 3 małe szczypty soli, ocet i sok z cytryny do miski i mieszaj dopóki się połączą. Wciąż mieszając dodawaj olej bardzo cienką stróżką. Jeśli dodasz go za szybko to się zsiądzie.
Gdyby jednak coś takiego się wydarzyło, dodaj łyżkę wrzącej wody i mieszaj dalej. Powinien się znowu wygładzić. Obiło mi się o uszy, że majonez trzeba stale ubijać (kręcić) w jedną stronę wtedy właśnie się nie waży. Tak tez zrobiłam.
Gdy dodasz już połowę ilości oleju, majonez zacznie nabierać odpowiedniej bardy i konsystencji. Gdy dodasz już cały olej majonez powinien być gęsty, kremowy i lekko zażółcony. Gdy już jest prawie gotowy możemy go jeszcze doprawić solą, lub innymi ziołami. (Jamie proponuje majonez z bazylią lub koperkiem)
Majonez gotowy do podania :) Należy go oczywiście przechowywać w lodówce w szczelnym opakowaniu do około tygodnia.
Smacznego!
Popieram, domowy najlepszy. I wiesz przynajmniej, co jest w środku. Z tymi jogurtami owocowymi to mnie zawsze zadziwiało zabarwianie ich..papryką. Z resztą nie trzeba czytać ich składu. Już sam fakt, że mają niezwykle długą datę ważności jest zastanawiający
OdpowiedzUsuńNie taki diabeł straaszny... Zgadzam się, że najlepszy domowy. Ja co prawda sama nie robiłam, ale to dlatego, że zawsze dostaję od mamy, która praktycznie od zawsze sama robi.
OdpowiedzUsuńPowiedz, jak mieszasz? Łyżką? Mikserem? Bo ja często się zabierałam i miksowałam mikserem, takim zwykłym, i mi nie wychodzi, albo jest za rzadki. Proszę napisz, jak Ty go dokładnie robisz:)
OdpowiedzUsuńMajonez mieszam mikserem, cały czas na tej samej prędkości i w jedną stronę. Gęstość uzyska jeśli doda się do niego odpowiednią ilość oleju. Znam przepisy, w których jest jeszcze więcej oleju na jedno żółtko. Ja zawsze używam tego przepisu i majonez zawsze fajnie wychodzi. Nie poddawaj się. Próbuj.
UsuńA jakiego miksera używasz? Takiego tzw "żyrafy"?
OdpowiedzUsuńTak dokładnie :)
Usuń