Zaczytując się w "Apetycznej Panie Dahl" trafiłam na wspomnienie Sophie na temat ponoć wspaniałej włoskiej zupy. Pewnie niektórzy z was ją znają- nazywa się Robollita. Będąc we Włoszech właściwie zup nie jadłam- ale widziałam na talerzach takie gęste, zawiesiste mikstury o niewiadomym składzie. Przeważnie były to zupy zblenderowane o dziwnym kolorze, więc jakoś nigdy mnie nie zachęciły. Gdybym spotkała Ribollitę... pewnie byłoby inaczej. Ribollita- oznacza- "ugotowana na nowo". Ja ją gotowałam po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Prawdopodobnie nie trafiłam na nią wcześniej bo pochodzi z Toskanii- szczególnie jest uwielbiana we Florencji. Przepisu na owy przysmak musiała szukać w internecie, bo Sophie o nim nie pisze. Wpadłam na dwa: pierwszy po angielsku Jamiego Oliver'a, a drugi na blogu pieprz czy wanilia. Oba były dla mnie bardzo inspirujące, ale oczywiście stworzyłam własną podobną wersję- spolszczoną. Oryginalnie w przepisie używa się cavolo- włoskiej czarnej kapusty- ja zastąpiłam ją pekińską- bo taka właśnie leżała sobie w lodówce :) Przypadkiem kupiłam wcześniej odpowiednią do tego przepisu fasolę borlotti (taka)- w Polsce nazywana fasolą żurawinową.O ile przed gotowaniem wygląda śmiesznie, o tyle ugotowana robi się brązowa :) Wyczytałam również, że Ribollitę podaje się z czerstwym lub świeżym chlebkiem, więc tym razem udałam się po pomoc do Sophie Dahl i przygotowałam jej chlebek śniadaniowy. Jest w nim coś zaczarowanego. Jest zdrowy, pięknie pachnie i jeszcze lepiej smakuje.
Oto przepisy:
Ribollita z domowym chlebkiem.
200 g fasoli borlotti (lub białej np Jaś)
2 średniej wielkości marchewki
1/2 kapusty pekińskiej (ok 300 g)
1/2 kalarepy
1 cebula
2 ząbki czosnku
3 łodygi selera naciowego
300 ml pulpy pomidorowej
1 mała chili
liść laurowy
oliwa
pieprz, sos sojowy
kilka nasion kopru i kolendry
3 czubate łyżki posiekanego koperku (może być mrożony- ja użyłam odsączonego kopru w zalewie z soli)
Fasolę namoczyć przez noc. Odcedzić i ugotować w nowej wodzie z listkiem laurowym do miękkości (ok 1 godzina). Fasolę znów odcedzić ale zachować co najmniej szklankę płynu z gotowania. Połowę fasoli rozgnieść widelcem, lub zmiksować.
Przygotować warzywa. kapustę drobno pokroić w paski, cebulę i czosnek posiekać, marchewkę pokroić w ćwierć-talarki, kalarepę obrać i pokroić w kostkę, seler naciowy pokroić w cienkie plasterki.
W garnku rozgrzać oliwę- tyle by pokryła dno. Wrzucić do niej cebulę, czosnek, koper, kolendrę, chili i łyżkę sosu sojowego. Podsmażyć chwilkę na małym ogniu, ciągle mieszając.
Następnie do garnka wrzucić wszystkie warzywa. Przesmażyć przez kilka minut, często mieszając bez dodawania płynów. Następnie dodać szklankę płyny z gotowania i szklankę wody z czajnika. Dusić razem przez ok 15 minut, po czym dodać pulpę pomidorową. Zupę gotować kolejne 15 minut- aż warzywa będą miękkie po czym dodać fasolę całą i rozgniecioną, dokładnie wymieszać i gotować ok 10 minut.
Przed podaniem dodać koperek - taki jaki macie, ja lubię jego świeży smak, więc dodaję dużo.
Zupę podawać ze świeżym razowym chlebkiem, lub z czerstwym pokrojonym w kostkę, który zalewamy w talerzu gorącą zupą.
Domowy chleb orkiszowo- grahamowy (wg domowego chleba Sophie Dahl)
200 g maki orkiszowej
200 g mąki pszennej graham (lub pełnoziarnistej/ żytniej)
100 g płatków owsianych
1 łyżka suszonych drożdży
1 łyżeczka soli
600 ml cieplej wody
1 łyżka oleju
1 łyżka rozmarynu, kminku
4 łyżki siemienia lnianego
W dużej misce wymieszaj sypkie składniki i dodaj do nich wodę z olejem. Dokładnie wymieszaj drewnianą łyżką. Przykryj miskę bawełnianą ściereczką i odstaw do wyrośnięcia w ciepłe miejsce aż podwoi objętość. Gdy już wyrośnie ponownie zamieszaj łyżką. Ciasto powróci do poprzedniej objętości, ale właśnie o to chodzi by ponownie rosło. Przełóż do posmarowanej olejem keksówki (wymiar 23/13/6 cm) i odstaw na 20 minut w ciepłe miejsce. W tym czasie rozgrzej piekarnik do 190 stopni C.
Piecz w piekarniku przez 45- 60 minut. Chlebek jest dobry gdy jego brzegi same odchodzą od foremki a patyczek w niego wbity- suchy.
Chlebek jest przepyszny na śniadanie, pasuje też jako dodatek do zupy. Dodałam do niego rozmarynu i kminku co sprawiło, ze nieziemsko pachnie. Mój kochany- podobnie jak osobisty muzyk Sophie, od razu go pokochał. Zwłaszcza w wersji z domowym porzeczkowym dżemem. ;)
Na zdjęciu wersja z twarożkiem warzywnym i papryką.
i jeszcze raz z Ribollitą...
Smacznego!
Bierzemy udział w akcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz