Zima zima zima pada pada śnieg.... problem w tym że nie mam sanek, ani konia, który by je ciągną ani kożucha którym powinnam się przykryć. Są dni kiedy mam ochotę tylko na kubek gorącej herbaty i leżenie pod kocem. Do tego dobra książka albo fajny film, czy serial i może jakoś do tej wiosny dotrzymam.
Również moje gotowanie ucierpiało, bo czuję się strasznie ociężała i mam w głowie pustkę. Inspiracji naokoło pełno, ale ja na nic nie mam ochoty. Więc po prostu kombinuję jedzonko z tego co mam w szafce i lodówce. I tak powstały te kotleciki. Z lenistwa :)
Ucieszyło mnie, że wyszły takie smaczne- chrupiące i mięciutkie zarazem. Świetnie pasują do każdej sałatki, do ziemniaków, ryżu, kaszy. Przynajmniej mam obiad z głowy na kilka dni. I mogę znów przykryć się kocykiem. To na razie... wracam na kanapę.
Kotlety z soczewicy i marchewki
na ok 12 sztuk
1 szklanka soczewicy
2 duże marchewki
1/2 niedużego selera
2 ząbki czosnku
1 cebula dymka
1/2 szklanki płatków owsianych
1 szklanka bułki tartej
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżeczka curry
1 łyżka oliwy
pieprz, bazylia do smaku
olej do smażenia
Soczewicę płuczemy i gotujemy do miękkości w 2 szklankach wody. Marchewki obieramy i ścieramy na drobnej tarce. Selera gotujemy w wodzie lub na parze, obieramy ze skórki i rozgniatamy widelcem. Czosnek obieramy i drobno siekamy razem z dymką
Płatki owsiane zalewamy gorącą wodą 1,5 cm ponad ich poziom w szklance.
Ugotowaną soczewicę blendujemy, zostawiając część ziarenek w całości. Dodajemy do niej startą marchewkę, selera, namoczone płatki, czosnek, dymkę, przyprawy, sos sojowy, oliwę i bułkę tartą. Ja zawsze do kotlecików dodaję sporo świeżo zmielonego pieprzu. Mieszamy całość dokładnie w razie potrzeby dodając więcej bułki tartej. Masę odstawiam do lodówki na 15-30 minut.
Na rozgrzaną patelnię wylewamy ok 3 łyżki oleju. Zwilżonymi rękoma formujemy w dłoniach zgrabne kotleciki. Smażymy z każdej strony po 2-3 minuty.
Kotlety możemy odgrzewać w piekarniku.
Moje kotlety z soczewicy podałam z ruccolą, pomidorkiem i musztardą z curry.
Smacznego!
Kotlecikami się częstuję i życzę powrotu sił witalnych i weny twórczej :-)
OdpowiedzUsuńDzięki. Oby do wiosny
Usuńna szczęście już bliżej do wiosny:) też ostatnio robiłam takie kotleciki są naprawdę bardzo smaczne:)
OdpowiedzUsuńa do tego jakie zdrowe :)
UsuńSuper blog, jedzenie extra, takie jakie uwielbiam i gotuję... tego mi potrzeba, będę tu gościem :)
OdpowiedzUsuń